4 błędy w wyborze silnika ecommerce

4 błędy w wyborze silnika ecommerce

W tym roku (2023) przeprowadziłem ponad 100 rozmów z dyrektorami ecommerce i właścicielami biznesów online. Z tych rozmów wyłoniło się kilkanaście bardzo ciekawych wniosków. Jednym z nich jest to, że często popełniane są te same błędy w wyborze silnika ecommerce (zarówno do sklepu internetowego jak i platformy B2B). Postanowiłem wypisać te najczęstsze, bo nie ma sensu ich powtarzać.

Co znajdziesz w tym artykule?

Jakie są najczęstsze błędy w wyborze silnika ecommerce?
Moje doświadczenie z silnikami ecommerce
4 błędy podczas wyboru silnika ecommerce
Podsumowanie

Jakie są najczęstsze błędy w wyborze silnika ecommerce?

Przedstawię 4 najczęstsze błędy, które pojawiają się podczas wyboru silnika ecommerce. Błędy te często prowadzą do wyboru nieoptymalnego silnika ecommerce dla konkretnego biznesu.

  1. Brak wiedzy o kosztach utrzymania danego rozwiązania ecommerce i w konsekwencji wybór za drogiego rozwiązania.
  2. Wdrożenie PWA, czyli rozwiązania typu headless, gdzie jedyną wartością na którą liczymy jest to, żeby sklep internetowy na Magento był szybki.
  3. Trzeci błąd to wybór platformy, która nie działa dobrze, gdy odchodzimy od standardowego sposobu jej działania (a właśnie takie potrzeby ma nasza firma).
  4. Ostatni, czwarty błąd to wybór rozwiązania dedykowanego.

Jeśli jesteście zainteresowani rozwinięciem tego tematu, zachęcam do dalszej lektury.

Moje doświadczenie z silnikami ecommerce

W 2023, rozmawiałem z około setką osób, które pełnią funkcje dyrektorów ecommerce lub są właścicielami dużych i średnich przedsiębiorstw ecommerce.

Nie mam na myśli krótkich rozmów na konferencjach, ale długie dyskusje, podczas których dokładnie poznawałem sytuację biznesową danego przedsiębiorstwa. Często prowadzimy rozmowy z potencjalnymi klientami, którzy zgłaszają się do nas z zamiarem nawiązania współpracy.

Pierwsze spotkanie trwa zazwyczaj około godziny, a następnie często organizujemy kilkugodzinne warsztaty. To pozwolą nam dosyć dobrze poznać sytuację biznesową danej organizacji.

W tym roku przeprowadziłem ponad 100 takich rozmów, co pozwoliło mi zaobserwować pewne trendy i prawidłowości. Oczywiście nie traktujcie tych danych jako danych ilościowych. Z drugiej strony 100 pogłębionych wywiadów jakościowych daje już dobry pogląd na rynek.

Wydaje mi się, że wnioski z tych rozmów są niezwykle interesujące i niektóre z nich są bardzo nieoczywiste.

4 błędy podczas wyboru silnika ecommerce

W tym wpisie skoncentruję na najczęstszych błędach popełnianych przy podejmowaniu decyzji o wyborze silnika ecommerce.

1. Brak wiedzy o kosztach rozwoju i utrzymania

Zauważyłem, że najczęstszym błędem, który przewijał się przez wiele rozmów, jest decyzja o wyborze określonego silnika ecommerce, bez wiedzy jego o przyszłych kosztach utrzymania i rozwoju.

Doskonałym podsumowaniem tej kwestii było stwierdzenie jednej z osób, że dopiero po przedstawieniu pełnej perspektywy kosztów utrzymania i rozwoju danego silnika na kolejne 5 lat, zdała sobie sprawę, że będzie potrzebowała budżetu wynoszącego kilka milionów złotych.

Istnieje coś, co nazywa się całkowitym kosztem posiadania (total cost of ownership).

W przypadku technologii ecommerce powinniśmy zawsze uwzględniać kilka elementów. Powinniśmy wziąć pod uwagę:

  • ile będzie nas kosztowało wdrożenie danego rozwiązania
  • ile będzie kosztowało nas utrzymanie tego rozwiązania
  • jakie są koszty hostingu
  • ile będzie kosztowało nas rozwijanie tego rozwiązania technologicznego

Wszystko to łącznie stanowi sumę, którą możemy nazwać całkowitym kosztem posiadania. Istnieje znacząca różnica między stwierdzeniem, że koszt wdrożenia Magento wyniesie około 350.000 PLN, a później utrzymanie będzie kosztowało kilkadziesiąt godzin miesięcznie oraz hosting około 3.000 PLN, a stwierdzeniem, że w okresie 5 lat całkowite koszty posiadania wyniosą około 2.500.000 PLN.

Wskazana kwota jest oczywiście wyssana z palca, ale pokazuje zupełnie nową perspektywę. W praktyce, przy większości podejmowanych decyzji nie bierze się pod uwagę całkowitego kosztu posiadania.

Nie dotyczy to tylko Magento, ale wielu innych silników. Podobne historie słyszałem na przykład o PrestaShop czy Shopify.

Często wydaje się, że koszt utrzymania takiego Shopify wyniesie kilkadziesiąt dolarów miesięcznie, a w rzeczywistości do tego dochodzą koszty dodatkowych modułów, koszty transakcyjne, koszty drobnych zmian graficznych, które cały czas się pojawiają. W rezultacie koszty miesięczne mogą wynosić czasami nawet kilkanaście tysięcy złotych.

Ostatecznie dyrektorzy ecommerce decydują się bardzo często na technologię, która zwyczajnie przekracza dostępny budżet.

💡 Przeczytaj wpis o tym ile kosztuje utrzymanie i rozwój Magento!

2. Wybór PWA, żeby ecommerce był kosmicznie szybki

Drugi błąd to decyzja o wejściu w PWA, tylko po to, żeby generować wysokie wyniki w Google PageSpeed. PWA to nie jest tak naprawdę silnik ecommerce. Raczej powinniśmy mówić, że jest to rodzaj front-endu. Niemniej postanowiłem umieścić ten błąd na liście.

Jeżeli jedynym Twoim celem osiągniecie wysokich wyników w Google PageSpeed to wybór PWA jest błędem.

W ogóle trudno jest znaleźć na rynku wdrożenia headless, które cechują się wyjątkową szybkością. Historia wygląda raczej zazwyczaj tak: ktoś zdecydował się na zmianę z Lumy na PWA (w ramach Magento) aby zwiększyć prędkość. Wyniki na Lumie wynosiły około 40 na wersji mobilnej i około 70 na wersji desktopowej. Niestety, po wdrożeniu PWA Studio, wersja mobile spadła do 7 punktów, a wersja desktop do 50. Stworzenie szybkiego ecommerce na PWA nie jest łatwe.

Dodajmy do tego, że koszt wdrożenia PWA jest wysoki.

W ogóle wybieranie PWA tylko dlatego, żeby mieć wysokie wyniki w Google PageSpeed to jest armata na wróble. Można zrobić sporo innych i mniej kosztownych działań, żeby poprawić te wyniki.

Pierwszą rzeczą, która przychodzi mi do głowy, jest na przykład wdrożenie GTM server side. Ogólnie tradycyjnie wdrożony GTM zmniejsza wyniki na mobilnej o 20 – 30 punktów.

Zastanówmy się, co jest łatwiejsze i szybsze: wdrożenie nowego front-end za 1500h czy podziałanie w obrębie wdrożenia GTMa?

Szybszym rozwiązaniem jest zdecydowanie to drugie.

Decydujemy się na PWA, jeżeli model biznesowy uzasadnia jego wdrożenie. Przykładowo jeżeli jesteśmy sklepem, którego koszty hostingu wynoszą kilkadziesiąt albo kilkaset tysięcy złotych to w takim przypadku oddzielenie front-end od back-end będzie przynosiło nam spore oszczędności (nie będziemy potrzebowali drogiego hostingu do utrzymania backendu).

Jeżeli jedynym powodem, dla którego chcemy wdrożyć PWA, jest poprawa wyników w Google PageSpeed, to powinniśmy zrezygnować z tego pomysłu. Prawdopodobnie istnieją prostsze, szybsze i tańsze metody osiągnięcia tego efektu.

3. Zbyt duże odejście od standardowej wersji silnika

Kolejny, najczęściej popełniany błąd przy wyborze silnika ecommerce to wybór platformy, która nie działa optymalnie przy dużym odejściu od standardu.

Każda platforma ma swój standardowy sposób działania i standardowe funkcjonalności, które są dostępne od razu po uruchomieniu, tzw. „out of the box”. Każda technologia ecommerce będzie działała sprawnie na poziomie tych podstawowych funkcji.

Problem pojawia się, gdy nasz biznes jest na tyle specyficzny, że znacznie modyfikujemy silnik ecommerce i odbiegamy od standardowego sposobu jego działania.

Niektóre silniki ecommerce radzą sobie dobrze z tym odejściem od standardu i nadal działają sprawnie, podczas gdy inne zaczynają generować błędy..

Dla przykładu, SaaS, IdoSell działa świetnie „out of the box”, ale jeśli chcemy znacznie odbiec od standardu, może to być trudne.

Shopify radzi sobie z tym lepiej, ale również nie jest idealny. Dużym atutem Shopify jest marketplace z dodatkami, które możemy dokupić. Są one starannie weryfikowane, ale Shopify z wdrożonymi 40 modułami nie działa już tak żwawo.

Jeśli wybierzemy Open-Source, Presta działa świetnie „out of the box”, ale po dodaniu dodatkowych funkcjonalności, które odbiegają od standardu, zaczyna łapać zadyszkę.

Zupełnie inaczej jest w przypadku Syliusa czy Magento. Te silniki są zaprojektowane w taki sposób, że działają poprawnie zarówno „out of the box”, jak i po dodaniu kolejnych funkcjonalności, nawet jeśli znacznie odbiegają od standardu.

W takim wypadku jeżeli wiemy, że posiadamy bardzo specyficzne funkcjonalności, a standardowy silnik ecommerce nie spełnia tych wymagań, nie powinniśmy decydować się na budowanie rozwiązania ecommerce opartego na platformach, które zaczynają sprawiać problemy, gdy odchodzimy od standardów.

Wybierajmy takie rozwiązania, które działają sprawnie, nawet pomimo odchodzenia od standardu.

4. Wybór rozwiązania dedykowanego

Ostatnim częstym błędem popełnianym przy wyborze silnika ecommerce jest decyzja o dedykowanym rozwiązaniu.

Wiem, że to kontrowersyjne stwierdzenie, ale to nie tylko moja opinia. Po prostu potwierdzają to rozmowy, które przeprowadziłem. W tym roku spotkałem tylko jednego dyrektora ecommerce, który był zadowolony z dedykowanego rozwiązania dla swojego biznesu.

Najczęstszym problemem jest implementacja jakichkolwiek zmian. Niby wybiera się rozwiązanie dedykowane właśnie po to, żeby można było je idealnie dopasować do naszych wymagań. Tymczasem jakiekolwiek zmiany są męczące, długie i kosztowne. Przykładowo dodanie nowego kuriera. W standardowym silniku ecommerce jest pewnie moduł, którego instalacja i konfiguracja zajmie 8 godzine. W przypadku dedyka oczywiście trzeba to napisać od podstaw-musimy poświęcić 180 godzin na dodanie nowego kuriera. To wydaje się absurdalne.

Pojawiają się również obawy o stabilność partnera technologicznego. Jeśli firma miała wcześniej więcej pracowników, a teraz ma mniej, może pojawić się pytanie, czy będzie kontynuowała rozwój swojego biznesu. Jeżeli partner technologiczny podejmie decyzje, że kończy z tym biznesem to zostajemy na lodzie. W takim przypadku może być konieczne szybkie przejście na inny silnik ecommerce, który jest obsługiwany przez co najmniej kilka dużych agencji ecommerce. To zapewni wsparcie utrzymaniowe i rozwojowe dla tego silnika ecommerce.

Rozwiązania dedykowane miały swój dobry czas, gdy rozwiązania SaaS były bardziej zamknięte i miały ograniczoną funkcjonalność, a silniki Open Source nie były jeszcze tak rozbudowane i nie miały tak dużej społeczności skupionej wokół nich.

Podsumowanie

W tym artykule opisałem najczęstsze błędy przy wyborze silnika ecommerce, które wywnioskowałem na podstawie kilkuset rozmów z dyrektorami i właścicielami sklepów internetowych.

4 najczęstsze błędy to:

  • brak wiedzy o kosztach utrzymania i wybieranie silnika, którego koszty utrzymania przerastają nasze możliwości
  • wdrożenie PWA wyłącznie w celu osiągnięcia wysokich wyników w Google PageSpeed
  • wybór platformy, która nie radzi sobie dobrze, gdy odchodzimy od jej standardowego sposobu działania
  • wybór dedykowanych rozwiązań ecommerce

Jeśli aktualnie znajdujesz się na etapie wyboru silnika ecommerce i zastanawiasz się, co sprawdziłoby się w Twoim biznesie, to napisałem dobry artykuł o tym, czy wybrać SaaSa, dedyka czy może Open-Source. Myślę, że mój proces dobierania silnika Cię zaskoczy.

    Chcesz być na bieżąco?

    Zapisz się do newslettera!



    Co wybrać zamiast Magento?
    Co wybrać zamiast Magento?
    Czym jest integracja PunchOut?
    Czym jest integracja PunchOut?
    Jak wynegocjować niższą stawkę godzinową z agencją ecommerce?
    Jak wynegocjować niższą stawkę godzinową z agencją ecommerce?
    Co to jest optymalizacja współczynnika konwersji ecommerce?
    Co to jest optymalizacja współczynnika konwersji ecommerce?